29.01.2017

Prolog

29 listopada 2014

"Cześć, tak naprawdę nie mam pojęcia, jak zacząć. Specjaliści po tym, jak wyszłam ze szpitala stwierdzili, że może przelewanie moich myśli na papier, lub jak oni to nazwali "pisane do nieistniejącego przyjaciela" pomoże mi jakoś wyjść z całego tego otaczającego mnie gówna. Oni tak naprawdę nie rozumieją, że ja już nie mam siły z tym walczyć, nie mam ochoty rozpoczynać kolejnego dnia przepełnionego fałszywą troską. Pewnie zapytasz: z czym walczyć? Chodzi o głosy, a raczej coś co mogłabym nazwać demonami. One torturują mnie, nie pozwalają mi normalnie żyć. Chcą bym to wszystko skończyła, wmawiają mi, że jestem beznadziejna i wiesz co? Zaczynam wierzyć w każde ich słowo. Pokazują mi mnóstwo błędów, które popełniłam w przeszłości.. Psycholodzy twierdzą, że nie warto rozpamiętywać wydarzeń, które są już za nami, ale ja wiem, że każdy pamięta, że oni mi nie wybaczą. To boli wiesz? Na pierwszy rzut oka można uznać mnie za normalną, właściwie tylko na pierwszy rzut oka. W szkole ludzie nie chcą ze mną rozmawiać, naprawdę nie wiem co robię nie tak. Dlaczego nie mam nikogo? To uczucie samotności rozszarpuje moje malutkie serce na kawałeczki. Na szczęście mama postanowiła, że się wyprowadzimy. Czuję lekkie podekscytowanie, taki nowy start, czy to nie brzmi pięknie? Owszem dopóki znów nie pomyślę, że nadal są ze mną. One nie opuszczają mnie na krok. Może to minie, one miną, mam taką nadzieję. Chciałabym być normalna, taka jak każda inna nastolatka, z normalnymi problemami, takimi którymi potrafi sobie poradzić. Która ma przyjaciół, uśmiecha się, umie się bawić i w pełni korzystać ze swojego życia. Przepraszam za mój brak kultury, ale kompletnie zapomniałam się przedstawić jestem Aurelie Moore. Mam nadzieję, że chociaż ty zostaniesz ze mną na dłużej. Wiem, że to żałosne, bo przecież ty nie możesz odejść, ty nie istniejesz, ale jeśli ja zapomnę o tobie.. to ty zapomnisz o mnie? Napiszę do ciebie jutro. Już w Sydney, trzymaj kciuki, aby chociaż tam mi się udało.

Aurelie."                       

Odłożyłam długopis i zamykając notatnik włożyłam go do kieszeni walizki, która jeszcze gościła w moim pokoju. Zasunęłam ją i wyszłam z pomieszczenia wpadając na mamę.
  - Przepraszam - mruknęłam cicho. 
  - Och skarbie, chodź spóźnimy się na samolot. - usłyszałam troskliwy głos kobiety.
Wyszłyśmy z domu i wsiadając do pierwszej napotkanej taksówki pojechałyśmy na lotnisko. Odprawa nie trwała długo i kilkadziesiąt minut później siedziałam w samolocie z zamkniętymi oczami. To będzie dobry czas. 

Obserwatorzy

szablon wykonany przez Yume